Powered by Smartsupp PageSpeed Insights 100 – czy to w ogóle ma sens?

PageSpeed Insights 100 – czy to w ogóle ma sens?

 4 min czytania

Google PageSpeed Insights to jedno z najczęściej cytowanych narzędzi w świecie e-commerce. Właściciele sklepów, developerzy i SEO-wcy często gonią za idealnym wynikiem 100/100, przekonani, że przekłada się to bezpośrednio na lepsze pozycje w Google i wyższą sprzedaż. Ale czy faktycznie warto inwestować czas i pieniądze, by zdobyć „zielony wynik”? Przeanalizujmy.

Czym jest PageSpeed Insights i co mierzy?

PageSpeed Insights (PSI) to narzędzie Google, które analizuje szybkość ładowania strony na urządzeniach mobilnych i desktopowych, a następnie wystawia ocenę w skali 0-100. Ocena oparta jest na:

  • Danych laboratoryjnych (symulowane ładowanie strony)
  • Danych rzeczywistych (Field Data, czyli Chrome UX Report, o ile są dostępne)
  • Zaleceniach do poprawy (np. opóźnione obrazy, nieefektywny kod JavaScript, brak lazy load itd.)

Wynik jest przydatną wskazówką, ale nie jest celem samym w sobie.

Czy wynik 100/100 daje realne korzyści w SEO?

Nie. Wynik PSI sam w sobie nie jest czynnikiem rankingowym. Google nie pozycjonuje stron na podstawie koloru wykresu w PSI.

To, co naprawdę się liczy, to:

  • Core Web Vitals (LCP, FID/INP, CLS) — realne doświadczenie użytkownika
  • Czas ładowania strony (realny, nie laboratoryjny)
  • Stabilność i interaktywność strony

Poprawa rekomendowanych elementów PSI może przyczynić się do lepszych Core Web Vitals, ale nie gwarantuje tego. Zbyt dużo optymalizacji pod wynik 100 może nawet… zaszkodzić (np. agresywne lazy load czy zbyt duża kompresja obrazów).

Co naprawdę warto poprawiać według PSI?

Oto lista elementów z PSI, które rzeczywiście warto przeanalizować i poprawić:

  1. Obrazy bez kompresji — zbyt duże JPG/PNG znacznąco wydłużają czas ładowania.
  2. Brak cache przeglądarki / brak kompresji GZIP/Brotli — szybka poprawka na poziomie serwera.
  3. Zbyt dużo JS zewnętrznego — np. zbyt wiele wtyczek, trackery, czaty.
  4. Brak lazy-load dla obrazków — jeśli ładujesz 100 zdjęć na start, to problem.
  5. Ładowanie fontów — brak preloadu lub opóźnienie renderowania.

Ale np. walka o usunięcie „unused CSS” w szablonie e-commerce może kosztować dziesiątki godzin pracy, a nie wpłynie praktycznie wcale na konwersję czy SEO.

A co z użytkownikiem?

To najważniejszy punkt. W realnym życiu klient nie widzi, czy masz 76 czy 99 punktów w PSI. Widzi za to:

  • czy strona działa szybko,
  • czy coś się nie rozjeżdża na ekranie,
  • czy może szybko dodać produkt do koszyka i zapłacić bez opóźnień.

Jeśli strona ma realny czas ładowania poniżej 3 sekund i nie laguje na mobile, to masz przewagę nad połową konkurencji. To nie PageSpeed robi sprzedaż, tylko UX i treści.

Kiedy nie warto walczyć o lepszy wynik?

  • Gdy masz sklep postawiony na WooCommerce i PSI pokazuje 50-70 — to normalne.
  • Gdy poprawki psują UX (np. opóźnione obrazki lub czcionki).
  • Gdy koszt optymalizacji przekracza potencjalne zyski.
  • Gdy cały ruch masz z kampanii płatnych, a nie z SEO.

Podsumowanie

Wynik 100/100 w Google PageSpeed Insights nie jest celem samym w sobie. To narzędzie, nie certyfikat SEO. Warto poprawiać elementy, które realnie wpływają na szybkość strony i UX, ale pogoń za perfekcyjnym wynikiem może być stratą czasu i pieniędzy.

Zamiast dążyć do setki, dąż do strony, która ładuje się szybko, działa płynnie i sprzedaje. To ona buduje Twój biznes, nie zielone pole w narzędziu Google.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *